Zmarł dotkliwie pobity dziennikarz opozycyjnej gazety - poinformował jej wydawca. Kilka dni temu mężczyzna został napadnięty. Gazeta, w której pracował krytykowała działania władz podmoskiewskiej miejscowości Chimki.
Zdaniem milicji Siergiej Protazanow zmarł w wyniku zatrucia. Władze zaprzeczają, że przyczyną jego śmierci było pobicie.
- On był dotkliwie pobity. W niedzielę zabrano go do szpitala. Tam usłyszał, że wszystko z nim w porządku i może wracać do domu - powiedział Anatolij Jurow, wydawca gazety "Porozumienie Obywatelskie". - Dzień później Siergiej zmarł w domu - dodał.
Dziennikarz przygotowywał artykuł o nieprawidłowościach podczas wyborów w podmoskiewskiej miejscowości Chimki - dodał działacz na rzecz ochrony środowiska Oleg Mitwol.
Policja: Nikt go nie pobił, zatruł się
Rzecznik milicji powiedział agencji RIA Nowosti, że mężczyzna zmarł w wyniku zatrucia nieznaną substancją. - Został znaleziony w stanie nietrzeźwym na schodach swojego domu. Znaleziono przy nim środki przeciwbólowe - poinformował. - Nie ma powodów by przypuszczać, że dziennikarz został pobity - powiedział w rozmowie z agencją Interfax.
Anatolij Jurow, który sam był ofiarą napadu stanowczo odrzuca wersję przedstawianą przez milicja. - Zatruty człowiek umiera po miesiącu a nie po jednym dniu. Teoria z zatruciem to kompletna bzdura. To było morderstwo - podkreśla.
Protazanow to kolejny dziennikarz z miejscowości Chimki, który został napadnięty w niewyjaśnionych okolicznościach. W miejscowości położonej na przedmieściach Moskwy od dłuższego czasu toczy się spór miedzy władzami miejskimi a lokalnymi aktywistami o przebieg drogi. Władze chcą, aby droga biegła przez las.
"Porozumienie Obywatelskie" to jedyna lokalna gazeta, która otwarcie krytykuje politykę władz miejskich. Szczególnie ostro opisywała ona działania burmistrza Chimek Władimira Strelczenko, stronnika Kremla i członka rządzącej partii "Jedna Rosja".