Na nasze pytanie na temat poparcia dla Ronda Wolnego Tybetu w Warszawie, zadane podczas wykładu Jego Świątobliwości Dalajlamy na Uniwersytecie Warszawskim, jego pierwszą reakcją były słowa „To bardzo miłe”.
„Oczywiście szczególnie w krajach postkomunistycznych naturalnie jest wiele troski i współczucia wobec tych ludzi, którzy wciąż doświadczają trudności pod komunistycznymi totalitarnymi rządami. W wielu częściach wolnego świata można zobaczyć hasła „Wolny Tybet”, w Ameryce, w Zachodniej Europie… Oczywiście jest to politycznie delikatna kwestia, szczególnie teraz, w momencie kryzysu ekonomicznego, przy ekonomicznej potędze Chińskiej Republiki Ludowej. Czasem ludzie traktują bardziej poważnie kwestie ekonomiczne niż racje moralne. To fakt i musimy to zaakceptować. Wasze starania są słuszne.” – powiedział przywódca Tybetańczyków.
Program Tybetański Fundacji Inna Przestrzeń monitoruje sprawę nadania nazwy Rondo Wolnego Tybetu jednemu z bezimiennych skrzyżowań na warszawskiej Woli i zachęca Warszawiaków oraz warszawskich radnych do poparcia tego pomysłu. Wniosek o nadanie takiej nazwy niemal jednogłośnie został przyjęty przez Radę Dzielnicy Wola w listopadzie 2008 r. Początkowo popierały go największe kluby polityczne w Radzie Warszawy, jednak po notatce z ambasady chińskiej, a następnie liście z MSZ radni Platformy Obywatelskiej wycofali swoje poparcie dla projektu wysuwając w zamian pomysły nadania nazwy ulicy tybetańskiej.
Pomysł spotkał się z dużym poparciem Warszawiaków, przedstawicieli mediów, byłych polskich opozycjonistów (m.in. Marka Edelmana, Henryka Wujca), polityków (m.in. Marszałka Sejmu, Parlamentarnego Zespołu ds. Tybetu). Dotychczas jednak Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska twierdziła, że pomysłowi sprzeciwia się sam Dalajlama, co konsultowała z Jego Świątobliwością podczas jego ostatniej grudniowej wizyty w Polsce.
„Oczywiście szczególnie w krajach postkomunistycznych naturalnie jest wiele troski i współczucia wobec tych ludzi, którzy wciąż doświadczają trudności pod komunistycznymi totalitarnymi rządami. W wielu częściach wolnego świata można zobaczyć hasła „Wolny Tybet”, w Ameryce, w Zachodniej Europie… Oczywiście jest to politycznie delikatna kwestia, szczególnie teraz, w momencie kryzysu ekonomicznego, przy ekonomicznej potędze Chińskiej Republiki Ludowej. Czasem ludzie traktują bardziej poważnie kwestie ekonomiczne niż racje moralne. To fakt i musimy to zaakceptować. Wasze starania są słuszne.” – powiedział przywódca Tybetańczyków.
Program Tybetański Fundacji Inna Przestrzeń monitoruje sprawę nadania nazwy Rondo Wolnego Tybetu jednemu z bezimiennych skrzyżowań na warszawskiej Woli i zachęca Warszawiaków oraz warszawskich radnych do poparcia tego pomysłu. Wniosek o nadanie takiej nazwy niemal jednogłośnie został przyjęty przez Radę Dzielnicy Wola w listopadzie 2008 r. Początkowo popierały go największe kluby polityczne w Radzie Warszawy, jednak po notatce z ambasady chińskiej, a następnie liście z MSZ radni Platformy Obywatelskiej wycofali swoje poparcie dla projektu wysuwając w zamian pomysły nadania nazwy ulicy tybetańskiej.
Pomysł spotkał się z dużym poparciem Warszawiaków, przedstawicieli mediów, byłych polskich opozycjonistów (m.in. Marka Edelmana, Henryka Wujca), polityków (m.in. Marszałka Sejmu, Parlamentarnego Zespołu ds. Tybetu). Dotychczas jednak Przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska twierdziła, że pomysłowi sprzeciwia się sam Dalajlama, co konsultowała z Jego Świątobliwością podczas jego ostatniej grudniowej wizyty w Polsce.